czwartek, 13 czerwca 2013

szable?



Proszę, proszę - potrafię nie zamordować kwiata i nawet skłonić go do kwitnięcia. Przy okazji polecam - to gatunek wszystkoznoszący, niegroźne mu susze ani powodzie, słońce ani cienie i łatwo się rozmnaża :) Nie mam pojęcia, jak się zwie.U mnie funkcjonuje jako szable :D



Zrobiłam sałatkę Aniki.

Tym razem obyło się bez zamienników, kombinacji i modyfikacji, podeszłam do zadania odpowiedzialnie, zrobiwszy listę potrzebnych składników i zakupy odpowiednio wcześniej (ha!). Ponadto upiekłam naprawdę niezłe ciasto z mrożonymi borówkami, albowiem truskawki zostały pożarte. Zadziwiłam samą siebie, bo do moich wczorajszych kulinarnych osiągnięć dopisać należy gar fasolki po bretońsku, z lekko tylko przypalonym boczkiem, co dodało całości oryginalnego posmaku. Dzieci były w szoku (żeby mi wyszły trzy dania w jednego dnia, no...), a szybka i pyszna sałatka zniknęła w godzinę jak sen złoty. Lubię to!

3 komentarze:

  1. Kwiatuszek to sansewieria, zwany języki teściowej. Rzeczywiście bardzo odporny, niewymagający i dzielny, w dodatku przyjazny.
    A co do pichcenia, widzę i cieszę się niezmiernie, że moje edukowanie komuś się przydaje :-). Jestem z Ciebie (i siebie) dumna :-D. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie rośnie mi dobrze, bo mam szczęście do teściowych:D za to paproci zamordowałam już multum, a tak je lubię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paprocie są dość osobliwe, ale powiem Ci na pocieszenie, że podobno tam gdzie one marnieją, człowiek ma dobre miejsce. I na odwrót. Ja wykończyłam 4 szt. i dałam sobie spokój. Niech sobie rosną... w lesie :-)

      Usuń