sobota, 1 czerwca 2013

Pożegnanie na całe 9 dni, to jak wieczność, prawda?

Ściskamy się, tulimy na zapas, przeglądamy setki list i spisów rzeczy absolutnie niezbędnych, znów się tulimy, przeglądamy zawartość toreb i waliz, i znów się ściskamy. Dwie ostatnie noce dziecię przespało - jakżeby inaczej - ze mną. Wyjazd dziś stanie się faktem, o czym donosi zapłakana matka.

Ps - kto nie chce tonąć w smutku i rozpaczy, niechaj tu nie zagląda. Życie jest wystarczająco ponure, a w dodatku gdzieniegdzie podobno leje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz