niedziela, 30 czerwca 2013

wtf?

przełom czerwca i lipca. Odnotujmy dla potomnych. Spałam we flanelowych gaciach, polarze, pod kocem, w skarpetach.

Do pracy jechałam zawinięta w ogromny sweter szary jak niebo.

wczorajszy tradycyjny niedzielny poranny debelek był upstrzony mżawką, przez co dziś bolą mnie nereczki.

błeee

komu trzeba w łapę dać dolara, żeby ujrzeć słoneczko?

dam dwa za kilka dni porządnego ciepełka, pranie mi nie schnie :)


obrazek stąd :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz