to nie tylko kolorowe liście
to także siwiuteńki staruszek
żebrzący pod apteką
w jednej drżącej dłoni plik recept
w drugiej pudełko na pieniądze
i Babcia leżąca na wieloosobowej szpitalnej dusznej sali
ze złamanym biodrem,
posiniaczona
bo wyrywa sobie kroplówki
(ma też na koncie nocne ucieczki, rozbiórkę mebli siekierą i próbę podpalenia)
obstąpiły ją dzieci, też już babcie i dziadkowie
nie jest łatwo zadecydować, co z Babcią
...
jesienią lubię chryzantemy i ogniska
i turlające się po parkach kasztany
ale dopadają mnie też myśli niewesołe
bo to taki czas refleksji
nie chcę zabrzmieć idiotycznie
ale czasem
JEJ zazdroszczę
miłości bijącej z każdej linijki tekstu
i wiary
i tego, że jest gotowa
bo przecież każda z nas może się jutro nie obudzić lub zostać przejechana
albo zderzyć się ze ścianą i zostać roślinką