piątek, 29 maja 2015

martwię się

moje dziecko tak daleko i się źle czuje
a ja nic nie mogę zrobić to przynajmniej się wyżyję

słucham od tygodnia w aucie audiobooka "W dżungli podświadomości" Beaty Pawlikowskiej
to jakaś masakra
przez 27 rozdziałów czarne dziury, łzy, rozpacz, gwałty, ogrom smutku, nałogi, tęsknota, brak poczucia bezpieczeństwa, niskie poczucie własnej wartości, w kółko jedno i to samo, powtarzające się sformułowania i porównania - czujecie to - DWADZIEŚCIA SIEDEM ROZDZIAŁÓW napisanych jakby metodą "kopiuj, pomieszaj, wklej"- chyba autorka chciała wmówić wszystkim, że powinni cierpieć i poczuć się ch**owo, bo nawet jeśli wydawało ci się, że jesteś optymistą, i że Twoje życie nie przypomina bagna opanowanego przez "autodestrukcyjne potwory", to zaraz usłyszysz "ale czy na pewno? czy jesteś pewny że nie okłamuje Cię Twoja podświadomość?"

więc przykro mi, ale nie dotrwam do rozdziału być może 1027 w którym autorka podpowie mi, co z tą moją fatalnie zaprogramowaną podświadomością zrobić, żeby natychmiast nie popełnić samobójstwa, i radzę Wam w ogóle nie czytać ani nie słuchać tego bełkotu.

a szkoda, po podróżnicze książki Pani Beaty bardzo lubię :)


w zamian za to z czystym sumieniem polecam:


wtorek, 26 maja 2015

dosyć polityki :)

nawet jeśli wg sondaży jestem moherem/kretynką/ciemniakiem/zaściankiem...(niepotrzebne skreślić, potrzebne dodać), bo głosowałam na pana Dudę, to trudno. Moje prawo, mój wybór. Miałam zamiar iść i, nie lubiąc ani jednego ani drugiego kandydata, oddać nieważny głos (w ten sposób ujmowana jestem w statystykach w grupie analfabetów, którzy nie potrafią zakreślić kratki;P), ale szalę na swoją niekorzyść przechylił urzędujący Prezydent- rzucając się znienacka z inicjatywami pod publiczkę, przekonał mnie, że nie jest godny tego urzędu. Nie wierzę w katastroficzne przepowiednie, upadek, powszechną emigrację. Otacza mnie i Was na pewno też - dużo fajnych ludzi, którzy po prostu dobrze robią swoje. niezależnie od poglądów :)
bardzo ładnie ujęła to Li - ważne, aby być dobrym ministrem swoich spraw wewnętrznych
reszta się ułoży
poza tym, przez grubą warstwę chmur przedarło się dziś na chwilę słońce
nie mam wpływu na pogodę, a na wybór głowy państwa minimalny
ale mogę iść na zumbę, poskakać, posłuchać muzyki lekkiej, łatwej i przyjemnej
cieszyć się nową fryzurą, albo spróbować zrobić coś dobrego dla innych
bo dlaczego nie?









poniedziałek, 25 maja 2015

idzie nowe, pada deszcz

odkryłam zależność
odkąd włożyłam do bagażnika torbę tenisową
w nadziei na jakieś granie
to non stop pada...

rozważania nad opróżnieniem bagażnika przerwałam wizytą u mojej starej fryzjerki*
spędziłam u niej 3 godziny z hakiem
a to mój wzorzec

nawet, nawet, powiem wam :)

Podlotka na wycieczce miewa się znakomicie
zachwycona nocnym spacerem po Wiedniu i malowniczymi drogami Chorwacji
zazdroszczę :)

* pamiętacie moją fryzjerską fobię? wizyty u "stylistki" skończyły się porażką i czymś ulizanym i gładkim na głowie, teraz mam nieład i czuję się o wiele lepiej:) 

coś było, coś się wydarzyło?



jakieś 2 godziny temu cieszyłam się, że jest piątkowe popołudnie, ponure i deszczowe, ale jednak piątkowe popołudnie, że przede mną cały weekend, i co? ano jest poniedziałek. Dziecko młodsze pojechało na wycieczkę, a my spędziliśmy czas z Fochmanem - licząc, mierząc kubatury i metry, oraz kombinując czy okna wymieniać czy może jednak poddać renowacji, bo porządne. Acha, jeszcze wcinając lody. Czy ktoś widział uciekający weekend? albo chociaż niedzielę, która przeleciała w okamgnieniu, pozostawiając mnie na dodatek z szarpiącymi trzewia wątpliwościami odnośnie dokonanego wyboru głowy tego biednego państwa?

piątek, 15 maja 2015

obywatelski odruch wymiotny

mam.
Bo wiem, że powinnam
głosować
ale to, co widzę i słyszę
wywraca mi flaki
obrzydliwy popis obłudy atakuje z prawa, lewa i ze środka
obiecujące gruszki na wierzbie gęby wyłażą z lodówki
nie wiem, co robić :(

ale, żeby nie było tak gorzko
wycieczka do stolicy nader się udała
największe wrażenie zrobił na dziewczynach stadion i muzeum powstania
były też w sejmie (podobno malutki jest), więc pytam, czy nie widziały tam którego prezydenta
bardziej ogarnięta politycznie psiółka mojej podlotki mówi, że owszem, przechodził
- a który? - dopytuję
- ten, no... niesiołowski!

środa, 13 maja 2015

czytam :)



Nadieżda po śmierci Osipa Mandelsztama napisała
„Teraz nawet nie patrzę w niebo. Jeśli zobaczę chmurę, komu ją pokażę?”
czyż nie pięknie?
o sile uczucia, poświęceniu, naprawdę warto przeczytać 

teraz spędzam wieczory z dreszczykiem


a w kolejce kobiety znów:



poniedziałek, 11 maja 2015

kompromis

mój łokieć poszedł na kompromis
na czas gry pakuję go w ciasny nałokietnik, żeby był cicho
a on boli później, wtedy smaruję go czule maściami

jak na złość, okazji do gry mam mnóstwo, gdyż Podlotka udała się na wycieczkę klasową
do Warszawy :)
jedną (na szczęście nie główną i jedyną) atrakcją są... złote tarasy
prowincja w stolicy :D
czas mamy gorący politycznie, więc co chwila mam wieści, że dziewczyny splądrowały wóz transmisyjny którejś stacji tv lub radiowej; donoszą też, że obejrzały kościół, lub wysoki budynek - kościół był ładny a budynek szary.

w międzyczasie zadzwoniła do mnie kuzynka, z tradycyjnym zapytaniem, jak zdrowie
bo wiadomo, w pewnym wieku opowieści o dolegliwościach mogą stać się głównym tematem rozmów, pół biedy, jeśli są to dolegliwości naszych rodziców
cóż, mam kilka, ale ostatnio najbardziej dokucza mi... trądzik
zastrzeliłam ją tą wiadomością :)


piątek, 8 maja 2015

liberum veto

mój łokieć odmówił posłuszeństwa
zbuntował się po prostu
nie patrząc na to, że mam nową figurę idealną do prezentowania w tenisowych strojach
że początek sezonu
że jego bunt oznacza koniec mojego ulubionego sportu
on postanowił, że jak tylko wezmę do ręki rakietę, będzie boleć i już
więc i ja boleję

zajadanie ciastkami i zalewanie nalewką chyba jednak łokcia nie naprawi :)

czwartek, 7 maja 2015

poniewczasie, ale co mi tam

przesympatyczne fariatki
tak się bawiły
oczywiście, ja jak zwykle o wieki spóźniona, odkrywam, co w blogosferze piszczy zazwyczaj wtedy, gdy już zdechło (to,co piszczało)
ale mi się spodobało i oto mój nagrobek osobisty:

tu leży jadowita
w obłok gazów spowita
pomimo wzdęć
żyła lat sto i pięć


niestety, z wiekiem (i nie jest to bynajmniej wieko od trumny) kiszki robią się leniwe i skłonne do magazynowania gazów; ostatnio nieomal każde odstępstwo od diety sprawia, że zamieniam się w chodzący zbiornik metanu

błagam, niech ktoś mnie pocieszy, że nie tylko mnie zdarza się dyskretnie puścić bąka na ulicy i pospiesznie się oddalić:)

środa, 6 maja 2015

nie sięgniesz!

daj, ja sięgnę, to za wysoko - kwaczę bezradnie

a młodsze moje dziecko bez słowa
sięga bez trudu po to coś nad moją głową
bez stawania na palcach
bez należytego respektu i uszanowania

skąd ja taka malutka?
kiedy, jak??