Czytając niektóre blogi (preclową, chustkę, wojowniczkę i inne) czuję się jakaś taka… mała i nijaka. Tak,
to dobre określenia. Nie zachodzą w moim życiu tak dramatyczne zmiany, nie
muszę podejmować obłędnie trudnych decyzji, stawiać czoła parszywej
codzienności która, przydarzywszy się mnie, zapewne wgniotłaby w ziemię.
Dziewczyny, z których każda w pojedynkę z palcem w nosie dałaby radę Achillesowi, są dla mnie obiektem nieustającego podziwu, ile można, chociaż już
właściwie nie można nic. I to jak można!
Więc z czym ja do ludzi, myślę sobie. Takie pierdu-pierdu.
Że mgła spowija Wisłę, kiedy sobie truchtam żółwim tempem wałami uzdrowiska?
Że koty zdrajcy paskudni wolą w
kwiatkach sobie spać, niż na moich kolanach?
Nie mogę zrobić dużo – oddaję krew w miarę możliwości, klikam w banerki, odpisuję 1 procent, jestem w bazie dawców szpiku.
Wielkie dzięki, kobietki o wielkich duszach i sercach, gdziekolwiek jesteście. Nawet małe sprawy mogą nabrać wielkiego sensu.
Piosenka na dziś, a jakże: jesienna zaduma
Kocham te piosenke:)
OdpowiedzUsuń