piątek, 8 marca 2013

z pewną taką nieśmiałością...

...zauważam maleńkie efekty regularnych spotkań z Ewą. Jakby odrobinę mniejszy brzuch ("świadomie spinaj brzuch z każdym wydechem, jakbyś chciała wcisnąć go w kręgosłup"), boczki jakby coś ... ("tym ćwiczeniem spalamy nasze boczki"), tyłek hmm jakby w górze ("to ćwiczenie doskonale unosi pośladki, wytrzymaj jeszcze chwilę")

jest to o tyle ciekawe, że nie mam na razie znaczących postępów jeśli chodzi o zmianę nawyków żywieniowych.

ale

jeśli efekty SĄ bez diety, to co by było, gdybym jednak ograniczyła wpierniczanie wszystkiego co mi nie ucieka?????

To naprawdę mobilizujące!

nie ważyłam się ("wagę wyrzuć przez okno"), nie spinałam psychicznie ("podejdź do metamorfozy ze spokojem" albo coś w ten deseń) i  - podziałało. Wprawdzie Ewa poleciła się mierzyć, ale...

Jak się zmierzę, to już przepadło przecież :) Nastawię się na jakieś efekty, zalegnę na kanapie objadając się czipsami. Po ciuchach będzie widać.

Oby dzień kobiet minął Wam kwieciście i radośnie pod każdym względem :)

PS:
A jeśli nawet nie ma faktycznie efektów, to zmienia mi się postrzeganie własne, co też świadczy o skuteczności ćwiczeń :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz