poniedziałek, 18 marca 2013

Od czytadła do arcydzieła

Czytanie jest jedną z moich ulubionych czynności :)

(poza jedzeniem, pozdrawiam Viki, co na diecie i życzę powodzenia:))

Lubię też książki kupować,

ale

w zasadzie nie kupuję nowości, mam lekkie obawy jako do czegoś niesprawdzonego. Wypożyczam sporo książek z biblioteki, a do domowych zasobów kupuję tylko te, które mi się bardzo spodobały i do których lubię wracać raz na jakiś czas (to są dodatnie plusy kiepskiej pamięci... książka jak nowa :))

i tak, można tam znaleźć na przykład Lalkę, Przeminęło z wiatrem, Wichrowe wzgórza... takie tam :)
Saga rodu Forstyte'ów, albo, bardziej współcześnie, Muzykę plaży,Wiedźmina        *

Lubię też nowe książki - dotykać, oglądać, wąchać, no :) ale rzadko mam okazję, przeważnie w prezencie kupuję. To wtedy wącham :D

Nie mogę się już doczekać na wąchanie - i czytanie - chustki, Wy też?




nie kupię natomiast pozycji  "matki, żony, czarownice" Joanny Miszczuk.

Czyta się gładko, nawet ciekawie, ale...

Muszę powiedzieć, że nie jestem wybitną znawczynią prozy Joanny Chmielewskiej.
Ale, mam wrażenie, jakby autorka "matek..." była. Znawczynią i wielbicielką, bo jakieś to takie podobne, miejscami nawet bardzo.  Oczywiście, takie jest MOJE wrażenie.


* (wredny podły dupku, który nie oddałeś mi Damy kameliowej, niech cię trafi ciężki tom)

3 komentarze:

  1. też wącham książki co wzbudza zdziwienie wśród moich znajomych:) a ostatnio u przyjaciela wąchałam... stół:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wdycham zapach papieru, farby drukarskiej, macam strony, okładkę, oceniam czcionkę i szatę graficzną. Dla mnie ma to duże znaczenie w odbiorze :-). A gdy byłam mała i nie podobały mi się ilustracje, albo było ich mało, albo wcale nie było - to nie lubiłam, taka wrażliwa jestem :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. czyli, literaturę można też podzielić wg aromatów :)

    OdpowiedzUsuń