niedziela, 31 marca 2013

jeszcze jajeczniej...

przyszywany teść z teściową, śfagierką i dziecięciem mieli stłuczkę w drodze na lotnisko. Następnie, panie udające się na wyspę zieloną, padły ofiarą taksówkarza, który uznał, że skoro śpieszą się na samolot, to zniosą każdą cenę :) Zniosły, nie mając wyjścia. A potem wystartowały i wróciły bo pojawiły się jakieś nieokreślone problemy, podobno nie pogodowe. Bilans wizyty - auta podobno nie opłaca się naprawiać, a rodzinka tkwi na lotnisku do teraz...

My jesteśmy przepięknie zasypani, pług zobaczyłam dopiero późnym popołudniem. Śnieg jest ciężki i mokry, więc mimo kilkakrotnych interwencji, połamały się tuje. No cóż, zobaczymy, co będzie, bo na razie pada intensywnie od rana.

Oto Wielkanoc Anno Domini 2013

a to nasze Wielkanocne jajko, ekologicznie zdobione ziarnem dla ptaków  :)


Nagabywana przez nieletnią, udaję się na wojnę. Na śnieżki :)

Zdążyłam popłakać się na "Zaczarowanej" i wzruszyć na "Jak zostać królem". Moja zaplanowana lista  filmów jeszcze nie ruszyła...

Czy wszędzie tak wyglądają te Święta?

2 komentarze:

  1. to jakiś prima aprilisowy żart??

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety, nie. Ale wszyscy przeżyli i suma sumarum nikomu nic się nie stało, więc - nie jest źle. A kupować nowe auto, toż to czysta przyjemność :)

    OdpowiedzUsuń