Albowiem żyję niezdrowo i sybaryczę bez ustanku.
Uznałam otóż, że zakończywszy Stary Rok tradycyjną potyczką słowną z Fochmanem, należy przynajmniej rozpocząć Nowy w sposób niekonwencjonalny...
Wstałam zatem i zrobiłam na śniadanie placuszki bananowe, które - uwaga - podałam Fochmanowi do łóżka, nie dlatego bynajmniej, że czymś zasłużył, o nie.
Chciałam zobaczyć jego minę.
BEZCENNA.
A potem, moje drogie, poszłam POBIEGAĆ.
Wróciłam zrzana, spocona i bardzo zadowolona z życia, albowiem wysiłek fizyczny sprawia mi zwyczajnie przyjemność. A biegało się wyjątkowo dobrze, bo droga pusta, kilka kościółkowych autek mnie minęło.
Więc, jeśli ktoś odniósł mylne wrażenie, że promuję zdrowy tryb zycia, to przepraszam :)
Promuję styl życia sprawiający przyjemność.
Choć, szczerze mówiąc, wolałabym solidne bzykanko!
ja też bym tak wolała,
OdpowiedzUsuńno ale po coś te fitnesy pootwierali :P