wtorek, 1 stycznia 2013

To nie jest promocja zdrowego trybu życia!

Albowiem żyję niezdrowo i sybaryczę bez ustanku.

Uznałam otóż, że zakończywszy Stary Rok tradycyjną potyczką słowną z Fochmanem, należy przynajmniej rozpocząć Nowy w sposób niekonwencjonalny...

Wstałam zatem i zrobiłam na śniadanie placuszki bananowe, które - uwaga - podałam Fochmanowi do łóżka, nie dlatego bynajmniej, że czymś zasłużył, o nie.

Chciałam zobaczyć jego minę.

BEZCENNA.

A potem, moje drogie, poszłam POBIEGAĆ.

Wróciłam zrzana, spocona i bardzo zadowolona z życia, albowiem wysiłek fizyczny sprawia mi zwyczajnie przyjemność. A biegało się wyjątkowo dobrze, bo droga pusta, kilka kościółkowych autek mnie minęło.

Więc, jeśli ktoś odniósł mylne wrażenie, że promuję zdrowy tryb zycia, to przepraszam :)

Promuję styl życia sprawiający przyjemność.

Choć, szczerze mówiąc, wolałabym solidne bzykanko!

1 komentarz:

  1. ja też bym tak wolała,
    no ale po coś te fitnesy pootwierali :P

    OdpowiedzUsuń