Droga do Kajetan pod W-wą usiana była góralszczyzną, czy ktoś wie, dlaczego? mazowsze piękne przecież, a tu z lewej zajazd górski, z prawej krywań, dalej janosik... a tak jakaś knajpa mazowszanka udekorowana w łowickie pasy?
wracając, zjechało nam się jednak nie do karczmy góralskiej w środku nizin, ale czystym przypadkiem i ssącymi żołądkami zegnani zostaliśmy do zajazdu pod grzybkami (339 km w kierunku na piotrków). przyznam się, ze chciałam uciec, ale fochman autorytatywnie powiedział, że po pierwsze, jest BARDZO głodny, a po drugie, jak tiry stoją to jedzenie dobre. A mnie się siusiu chciało :) Z zewnątrz i wewnątrz - skromnie i, rzekłabym - siermiężnie, ale czysto...
a to żarcie!! Kotlety jak stoły. Placka nie przejadłam - zabrałam ze sobą :)
Pyszne, gorące, syte i niedrogie :)
Piękny filmik obejrzawszy :)
Dowiedziałam się przy okazji, przy badaniu jakimś w klaustrofobicznej kabinie, że mój pień mózgowy działa sprawnie. Chociaż tyle :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz