wtorek, 12 lutego 2013

Bezrefleksyjnie...

Przechodzę do porządku dziennego nad 21 urodzinami syna. Byłam wówczas w jego wieku, bawiłam się w dom. Czy mogę go winić za to, że jest taki sam? Że się bawi? Że geny ojca okazały się równie mocne jak nieprzydatne w życiu? Bo w czym pomaga bycie uroczym wiecznym chłopcem z gitarą, o pięknych, brązowych oczach?

poza tym...
więc dziś wylazł ze mnie ponury Kłapouchy.

1 komentarz:

  1. jak ma się 21 lat to każdy się bawi( tak sądzę)
    a kłapouchy jest sympatyczny:)

    OdpowiedzUsuń