niedziela, 2 grudnia 2012

nuudy :)

Kotka dochodzi do siebie, ale noc po operacji miałam ciężką. Ustawiłam sobie budzik, żeby wstawać co dwie godziny i sprawdzać, czy wszystko w porządku, w rezultacie byłam potwornie niewyspana, budziłam się na każdy mozliwy szelest, a urywane sny miałam przekoszmarne. Śniło mi się że znalazłam ją rozszarpaną na szczątki przez własne dzieci, a póżniej, ze musiałam połykać dwuzłotówki :) na szczęście po dwóch dnia syczenia przyszły dziś do niej obie i znowu mamy kocią słodką sielankę, gdy wylizują sobie nawzajem uszka i łapki :) Taka domowa wielogatunkowa idylla :)



Zapomniałam też, że czasami trudno mi zasnąć w nocy, jak się wybudzę, ale tym razem było warto. Z całego serca polecam książkę Agaty Tuszyńskiej Oskarżona Wiera Gran, 

poruszająca


Za oknem ponuro, ale na tą okoliczność sprokurowałam antydepresyjny i antylistopadowy szal szałowy i kolorowy :)



Tu już gotowy - na mnie :)










A tu, tradycyjnie poziomo (łaj?!) aga w charakterze pstrokatej mumii, szal jeszcze niecałkiem.













W planach mam szal pod roboczą nazwą "listopadowy świt". To nic, że grudzień, za rok będzie jak znalazł :)

Jako, że miałam dzieci razem, zagoniłam towarzystwo do pieczenia ciasta, już pachnie :)

W tle grała Edyta:

Na pytanie córki, po starciu cytrynowej skórki, co ma teraz robić, odpowiedzieliśmy chórem z synem "Zatańcz ze mna jeszcze raz...". Lubię to, ze potrafimy się porozumieć bez słów i mamy podobne poczucie humoru, ale żyję w strachu - co z nim będzie? Jest facetem inteligentnym i naprawdę fajnym. Przez wszystkie szkoły przechodził beztrosko i bez mała cudem, na piękne oczy (po tatusiu). Snują się za nim dziewczyny nie bacząc na brak jakichkolwiek perspektyw i - co gorsza - ambicji, brak pracy, zawodu i kompletne nie przejmowanie się powyższym. Jego życiowa dewiza? Jakoś to będzie...

W tym momencie przypomniała mi się któraś moja randka, i w uszach mi stoi jak jego tatuś też mi tłumaczył w jakiejś tam sprawie, że jakoś to będzie, bo on ma szczęście w życiu. Dlaczego wówczas nie uciekłam?

No tak, może i jestem wredna, ale jego ostatnia dziewczyna (studentka) nie potrafi posługiwać się nożem i widelcem. Jadła dziś z nami śniadanie i przysięgam - trzymała widelec w zaciśniętej pięści prawej ręki, wbijała w parówkę, po czym przekładała do prawej ręki nóż i ucinała kawałek. Mam pochodzenie chłopsko-robotnicze, ale na litość boską... Czy ja przesadzam? Nie odezwałam się ni słóweczkiem, choć jadowite uwagi niagarą spływały na me usta....


 Jutro przełożona wizyta u fryzjerki, z zamiarem zrobienia sterczącej szopy.













































6 komentarzy:

  1. Szal boski!
    Narzeczona syna z zalozenia beee
    Wizyta u fryzjera - zawsze boska!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rybenko, tylko nie narzeczona, pliz :) nie chcę być teściową!!! Wizyta niestety znów przełożona. Z tych przełożeń zmienię koncepcję i obetnę się na zapałkę :) Dziękuję za uznanie dla mojego szala :)

      Usuń
    2. uuu, chyba zaczynam sie cieszyc , ze nie grozi mi bycie twoja synowa:P
      Ja zamierzam byc NAJLEPSZA TESCIOWA NA SWIECIE ;))

      Usuń
    3. ależ, ja też będę najlepsza. tylko trochę... jadowita :P

      Usuń
  2. niniejszym z wielką przyjemnością powiększam krąg czytaczy twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. niniejszym z wielką przyjemnością zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń