w niedzielę rano
(ja lekko niewyspana
bo w sobotę pracowałam ciężko na turnieju
a potem się dyskotekowałam)
miałyśmy czas z Podlotką
wreszcie
żeby liczyć chmury
obserwować jak się Bigdog z Józią tarzają w trawie
albo trącają nosami i rozbiegają w przeciwne strony
i wypić kawę
i zjeść truskawki (jak miło, że ciągle są, prawda?)
i pogadać o głupotkach
lubię to :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz