środa, 29 maja 2013

nieidealną matką być nie oznacza być matką beznadziejną, chyba?

W moim matkowaniu najwięcej jest, jak pisałam, poczucia winy.

że jest się gdzie indziej niż dziecko, na przykład w pracy. Albo robi się coś, co sprawia frajdę, bez dziecka, a jak się jest z tym dzieckiem, to i tak jakoś niewystarczająco, i nie wygląda to jak reklama serka almette, a przecież powinno.

że nie jest się wystarczająco dobrą.
Mam tak bez przerwy.

I jeszcze strachu.

Nigdy nie byłam dziewczyną/kobietą ćwierkającą nad cudzymi dziećmi, ze swoimi jakoś udało mi się dogadać.Z naciskiem na "jakoś". I bardzo cieszę się, ze już są podrośnięte. Że uniknęły - cudem zapewne - śmierci łóżeczkowej, moich niezgrabnych poczynań, otrucia z mej przyczyny, menigokoków (czy czegoś w tym stylu), alergii, powikłań po ospie, że mają za sobą problemy żłobkowo-przedszkolne.

Udało się i wyrosły nastolatki lub coś ponad to.

ale

Przed nimi narkotyki, pierwsze lub drugie papierosy, wódka i seks, nieplanowane ciąże, miłosne zawody...i pierdylion innych zagrożeń, których nie jestem w stanie ogarnąć.

Dławię się chęcią zamknięcia ich obojga w domkach z piernika i pilnowania 24 godziny na dobę. Dławię się bezradnością.

Wiem, że mogłam kiedyś zrobić dużo dużo więcej. W ciąży jeść więcej nabiału i warzyw, nie wziąć tabletki przeciwbólowej, wcześniej rzucić palenie, później nie zapomnieć raz czy dwa podać witaminki i surowiej pilnować przy lekcjach... Więc wracamy do poczucia winy.

Gdyby obowiązywało coś jak prawo posiadania dzieci, prawdopodobnie nigdy nie zostałabym uznana za osobę nadającą się na matkę.

Ale na szczęście ja, matka nieidealna, mam fajne, nieidealne dzieci.

Jedno z tych dzieci mi kiedyś obiecało, że będzie pielęgnować mój nagrobek.

I w ten oto sposób - zakładając, że dziecię zostało wychowane w duchu obowiązku spełniania obietnic, mam zapewnioną opiekę i pamięć. I niech tak zostanie :)

8 komentarzy:

  1. się zawzięłam i przeczytałam. Całość. Nie, nie było trudno. Za to zdecydowanie ciekawie, z dużą dozą uśmiechu (aż po ósemki) i chwilami refleksji, kiedy wzrok mój astygmatyczny wędrował gdzieś głębiej w piksele.
    Będę do Ciebie wracać [chciałam wstawić ... ale przypomniał mi się Twój post o wielokropkach i pomyślałam, że błocić na starcie nie będę;)]

    pees.
    nigdy nie będziemy tak dobrymi(?) matkami jakimi chciałybyśmy być. Utopia jest idealna jedynie z nazwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szacun:) ja się zbieram do przeczytania postów od kilku tygodni, bo chciałam zrobić podsumowanie :) dziękuję :) spoko, wielokropki szkodzą tylko w zdecydowanym nadmiarze :)

      Usuń
  2. Matka, uważająca że nie jest najmądrzejsza i najlepsza i uwaga uwaga! - nieposiadająca idealnej dzieci.

    Normalnie za jakiś czas będziesz albo błogosławiona albo święta. A może i jednoczesnie ;-)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jednak za dużo mam grzechów na sumieniu. Wloką się za mną jak tren wypasionej ślubnej sukni...

      Usuń
    2. Wiesz, ważne, że się wie, że się coś robi czy robiło nie tak idealnie. Rozejrzyj się: większość uważa się a jednostki idealne i kryształowe...

      Usuń
    3. Dlatego też staram się za bardzo dokładnie nie rozglądać... Wystarczy mi zmartwień z moich własnych niedociągnięć :D

      Usuń
  3. Wpisalam : "chyba jestem niedobra matka" I tutaj wyladowalam
    Usmialam sie do lez, przy okazji przeczytalam sporo innych postow wiec chyba urosnie Ci klikalnosc
    Milo poznac w kazdym badz razie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam, również mi miło :) Zapraszam do znudzonego kręgu :D

    OdpowiedzUsuń