czwartek, 23 maja 2013

niewolne

Miałam dwa dni wolne, bo nieletnia się przeziębiła, w związku z czym nie miałam czasu na nic :)

ale, nagotowałam obiadów na tydzień, narobiłam się herbatki zielonej z miodem i pobiegałam z syropkiem.

wczoraj wieczorem ruszyłyśmy do Wisły, żeby łyknąć chłodnego górskiego poburzowego powietrza, dla zdrowotności spacerując wzdłuż królowej rzek polskich. Zaatakowałyśmy legendarną janeczkę i jestem szczerze zawiedziona. Ciastka (w tym ciastko mistrza Adama) były gumowe i smakowały jednakowo - choć wzięłyśmy różne, bo lubimy sobie dziubać z talerzyków; latte lepsza jest na orlenie, ceny wczasowo-kurortowe. Następnym razem poszukamy innej cukierni :)


no i przeczytałam coś znów

Pani Anna Wrzalińska napisała książkę Życie rumiane moje
naprawdę jest ciekawa. Naprawdę fajnie się czyta

ale


może to moja fobia osobista, ale jak widzę tekst, w którym co trzy słowa zawisa wielokropek...

no wywraca mię po prostu. Są fragmenty, które czyta się doskonale. Są niestety takie, z których kropki trzy (po trzy :) wyłażą na marginesy, dziubią czytelnika w oczy, drapią w gardle, drażnią, tańczą, bo ja wiem? Dominują :) I to zupełnie niepotrzebnie.


Przeczytałam też Jak nie zrobić kariery...  Pani Lidii Stanisławskiej. Jest pełna anegdot, oraz uroczych słówek typu absmak, które chce się głośno powiedzieć, żeby sprawdzić, czy brzmią tak ciekawie jak wyglądają :) Polecam - bez żadnych ale. Czyta się znakomicie.


Poza tym, po ostatnich wydarzeniach w Londynie, zaczynam wpadać w panikę. Może odwołają tą wycieczkę?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz