tym razem nie było czekoladek w pościeli
za to były nocne śpiewy (wkroczyłam koło pierwszej)
i tu mnie dziewczątka zaskoczyły
bo darły się
na nutę ludową
zabrzmiały
pognała wołki na bukowinę
i inne
donośne chóralne góralskie "hej" sprawiało, że podskakiwały nasze łóżka
a biedny Bigdog
cały dzień odsypiał grupowe pieszczoty i nocny hałas:)
trochę nie wyszło mi ciasto
ale trudno, i tak szybko zniknęło :)
a piosenka od czapy, bo chodzi za mną ostatnio
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz