poniedziałek, 1 czerwca 2015

rabarbarowa katastrofa

odzyskałam Podlotkę całą i zdrową sobotnim świtem
przez weekend nie chciało nam się wytykać nosa z domu i zagrody
ale od Wielkiego Brata i Gościnnej dostałyśmy pęk rabarbaru
i piekłyśmy ciasto, które od początku było porażką
konstrukcja, będąca wynikiem kompromisu, składała się z trzech warstw, każdej z innego przepisu
spód najpierw był za płaski, potem okazał się nadmiernie wyrośnięty
część środkowa wyszła pływająca, w związku z czym ciasto zostało ochrzczone ciastem lanym
i spłynęło, ku uciesze Podlotki, która wcięła prawie całą rabarbarową bryję
później się okazało, że wystarczyło poczekać aż ostygnie, a nie rzucać się na gorące :)
przebąblowałyśmy 2 dni, pijąc drinki i tarmosząc zwierzęta
i dobrze nam było :)

2 komentarze:

  1. Pozostawiłaś mnie w niedosycie. Nie dość, że mam apetyt na ciasto z rabarbarem, to zadaję sobie pytanie - co z trzecią warstwą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miała być kruszonka, wyszła, jakby to powiedzieć... na chrupko :D

      Usuń