wtorek, 20 stycznia 2015

dołek niedołek

małe, żeby nie powiedzieć, płytkie mam dołki, ledwie słońce zaświeci, to znowu mi się ten bezmyślny pysk śmieje, i już w zasadzie nic nie ma znaczenia.


po pierwsze, moja dieta (a dokładniej - zaprzestanie obżerania się) poskutkowała całkiem przyzwoitym spadkiem wagi, nawet spodnie są sporo luźniejsze (a na ciuchach kupiłam Lee w rozmiarze W30, zamiast dotychczasowego W32), ALE dokładne pomiary centymetrem unaoczniły wniebowziętej jadowitej, że schudła jedynie na twarzy i w wystarczająco już niepokaźnym biuście, a spodnie są z dodatkiem stretchu;

po drugie, nie ja pierwsza i nie ostatnia dałam się nabrać na usługę subskrypcyjną i otrzymałam pierdylion płatnych sms, nie przeczytawszy drobnego druczku, mam zatem nauczkę;

po trzecie, KIEDYŚ PRZECIEŻ uda mi się pozałatwiać skomplikowane sprawy u trzech operatorów telefonicznych, bo trzeba Wam wiedzieć, że NIENAWIDZĘ infolinii itp, zadaję dziwne pytania i wolę je zadawać osobiście, a już nagabnięta o PUK dostaję czkawki;

po czwarte, jak się nie ma pieniędzy na wyjazd relaksacyjny pod palmę, to można pieniądze pożyczyć;

po piąte, cokolwiek stworzyła mi na głowie polecana przez koleżankę fryzjerka, odrośnie (choć podobno jest to COŚ jeszcze niegotowe, w trakcie tworzenia);

po szóste, była dziewczyna Wielkiego Brata, którą bardzo lubiłam, jest w ciąży (ma lat 23, a chłopak 19), co mi uświadomiło, że TEORETYCZNIE mogłabym już zostać babcią i to było niczym tona dobijających gwoździ. Poczułam się strasznie STARA, ogarnęły mnie czarne wizje zakopanego w posranych pieluchach bezrobotnego Wielkiego Brata, a ja przecież mam jeszcze tyle różnych planów i właściwie zaczynam życie od nowa, więc już w ogóle miałam powód żeby się objeść ciastem i opić winem, czego jednak NIE UCZYNIŁAM, więc cześć i chwała :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz