środa, 2 kwietnia 2014

rozczarowanie

kupujący nie dostali kredytu
całą polkę trza zaczynać od początku

przynajmniej zmusiłam Fochmana do posprzątania warsztatu
(który – warsztat, nie Fochman - powinien zwać się składowiskiem wszystkiego niepotrzebnego starego i cuchnącego)
i o który suszyłam mu głowę już czas jakiś
albowiem wyczuwałam myszy
i nie myliłam się

poruszone zwierzątka rozbiegły się we wszystkie strony
ku uciesze Józi, która łapała je, podduszała i cichaczem wnosiła do domu
więc weekend był pełen biegów
za myszami Józia
za Józią Podlotka i Jadowita
za nami uradowany Bigdog
złapane za ogony myszy biegiem wynosiłyśmy w pole

porządki trwają także na strychu, pozbywam się gratów
odkryłyśmy nieułożone nigdy puzzle safari i cztery pary gumowców fochmana
jakiś pożytek z tego będzie
choć nie ma pożytku ze mnie przy puzzlach, bo wiszę nad nimi i słoń mi się zlewa z nosorożcem (a może to hipopotam?)
a z puzzlami chętnie zlewa się Józia, bardzo dopasowana kolorystycznie


najgorsze, że nie wytrzymałam – miałam oglądać nowe domy PO podpisaniu wstępnej umowy sprzedaży – a obejrzałam jeden – i już się w nim ujrzałam. Czy poczeka na mnie?

2 komentarze:

  1. Dom poczeka, ale może tak dla spokoju ducha, obejrzyj inne?
    Ciekawi mnie dlaczego Twój blog ma tytuł "Przynudzam"...?
    Pozdrawiam
    Alm.

    PS. W Kulturalniku jest wpis na ten temat, być może zupełnie nietrafiony,
    zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. poczytałam, ustosunkuję się:) a TEN dom, to chyba przeznaczenie. Też o tym napiszę...

    OdpowiedzUsuń