Pomyślałam sobie, że jest to w sumie dobra okazja, żeby się podsumować, co planowałam od jakiegoś czasu.
Dlaczego przynudzam?
Bo nie buduję barykad ani ich nie zdobywam, nie manifestuję w manifach, nie piszę protest-songów, nie zdobywam szczytów, nie skaczę ze spadochronem, nie lewicuję (ani nie prawicuję), generalnie nie zmieniam świata, a jedynie go sobie - we własnym, niewielkim zakresie - staram poukładać.
ponadto nie potrafię gotować, szyję koślawo nawet proste rzeczy, ubieram się niemodnie a przy próbach robienia biżuterii trafiał mnie szlag :)
Założenie bloga miało służyć uporządkowaniu i zachowaniu wspomnień*, nie zakładałam, że ktoś będzie tu zaglądał. Traktuję go jako pamiętnik, dlatego o wpisach nie wie nikt z moich najbliższych (a przynajmniej mam taką nadzieję), choć od jakiegoś czasu mnie swędzi, żeby powiedzieć kilku osobom :) Z kilku mądrych blogów dowiedziałam się, jak ważne są codzienne zwykłe chwile, i jak szybko potrafią się zatrzeć w pamięci. Poznałam w międzyczasie też kilka mechanizmów, które w cudowny sposób podnoszą klikalność, ale - po co?
Dlatego uznałam, że taka zwykła codzienność, bez sensacji, mięcha i igrzysk, to co najwyżej przynudzanie. Zieeeeew. Ale, samo słowo narodziło się w ustach pewnego bardzo znanego radiowego (w tv też bywa, ale incydentalnie) dziennikarza muzycznego, który o śpiewających spokojną muzykę kobietach zwykł mówić aksamitnym głosem "jak ona pięknie przynudza..."
kto wie, o kogo chodzi?
* i doskonale się sprawdziło:)
Nie zakładałaś, że ktoś będzie zaglądał, ale nie masz nic przeciwko?
OdpowiedzUsuń:)))
wręcz przeciwnie, bardzo mi się to podoba:) dlatego chcę się ujawnić, ale ciągle mnie coś powstrzymuje. Przemyślę to jeszcze :)
UsuńJak to ujawnić? A nie jesteś ujawniona?
UsuńWydaje mi się, że twój blog nie jest zamknięty?
No niby nie, ale nikomu z mojego otoczenia jeszcze nie powiedziałam. W realu mnie i bloga znają ze 3-4 osoby, Ty jesteś jedną z nich :)
Usuń