poniedziałek, 29 kwietnia 2013

jak jadowita na głowę upadła i sędzią została, czyli chronologiczno-chaotyczne sprawozdanie z weekendu



zdaje się, że najpierw było „omatko, omatko, omatko” i w takim mniej więcej nastroju wsiadłam w piątek do autobusu – szarpana wątpliwościami, że wyrodnie dziecię nieletnie zostawiam na pastwę, a sama udaję się zażywać rozrywek i przyjemności (?!), żegnana wyrzutami rodzicieli (a na co Ci to?),  usiłująca jeszcze po drodze przyswoić conieco fachowej wiedzy.

zdaje się, że zobaczywszy ciemny i ponury (pomimo fantastycznej słonecznej pogody) ślepy zaułek na krakowskim Kazimierzu, w którym miał być zlokalizowany hotel, na który było mnie stać, prawie się rozpłakałam. Przy recepcji dowiedziałam się, że w pokoju oprócz mnie, matki dzieciom, kobiety z rozstępami i zmarszczkami (i zbliżającą się wielkimi krokami miesiączką), ceniącej sobie już nieco pewną kameralność, jeśli chodzi o codzienną higienę,  będą spać czterej panowie – Włoch, Japończyk, Ukrainiec i Polak. Jak w kawale, ale mnie nie było do śmiechu.

zdaje się, że od panicznego biegu przedsiebiedokądkolwiekbyledalejstąd powstrzymał mnie wrodzony optymizm, przytłaczający ciężar torby oraz myśl o zapisanym w telefonie  numeru pewnej osoby której wprawdzie jeszcze nie znałam, ale czułam że w razie czego…

I to przeczucie było dobrym przeczuciem, o czym później

wróciwszy w nocy ujrzałam mój tajemniczy zaułek tętniący życiem – za szarymi ścianami schowana była najwyraźniej popularna knajpka, a w pokoju, w poświacie księżyca pobłyskiwały na łóżkach stopy. Rano objawiła mi się twarz Japończyka, który spał obok, a Włocha jedynie słyszałam, bo donośnie chrapał. Reszty męskiego towarzystwa nie miałam okazji oglądać - w czasie mojej nieobecności się wynieśli. Byłam nieco otumaniona, w końcu przeżyłam tę noc w nienaruszonym stanie, zaczęłam się jednakże zastanawiać, czy nie jest to swoistą porażką. 

Naszła mnie także refleksja, że spędzenie nocy POD całkiem przystojnym Włochem nie jest jednoznaczne z nocą upojną. Włochowi następnego dnia usiłowałam wytłumaczyć, machając rakietą, czego się uczę, ale chyba w końcu dobitnie mu wyjaśniłam, że chcę być krzesłem…   

cdn

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. ale w czym zmyśla? Była pod Włochem, bo łóżko było piętrowe:P

      Usuń
    2. to akurat proste bylo :-)
      nie moge uwierzyc, ze TAKIE hotele funkcjonuja w XXI wieku, w centrum Europy, w MOIM KOCHANYM Krakowie!
      historia jak z Bagladeszu ;-)
      A

      Usuń
    3. 'n' Bangladeszu

      Usuń
    4. hotel jest hostelem, śpi w nim mnóstwo studentów i turystów, którzy wybierają wygodny i czysty nocleg za 30 złotych a nie apartament za 200, a mój szok wynika raczej z zaawansowanego wieku i zwykłego nieobycia:) gdybym miała skorzystać raz jeszcze, zrobiłabym to bez wahania. Nie wiem natomiast, jak jest w Bangladeszu...

      Usuń
  2. Czyli podsumowując - pod Włochem byłaś krzesłem :P ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to jest całkiem sensowna puenta, muszę przyznać :)

      Usuń
  3. Będę nocować w hostelu w Gdańsku - ale wybrałam pokój "pojedynczy" ( i tak wychodzi taniej niż hotel...)
    Nie odważyłam się zarezerwować miejsca w pokoju wieloosobowym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznaję, że moja chęć przygody zaprowadziła mnie nieco za daleko :) ale - mam co wspominać :D

    OdpowiedzUsuń