to znaczy, burzy w przenośni, bo niestety, choćby się przydało, to żadnego deszczu ani burzy ani huhu
ale, jak to zwykle bywa, po nocy przychodzi dzień, a po wymianie okien spokój
(który nie oznacza porządku, nad czym ubolewam)
z codziennych sensacji mogę wymienić jedynie:
radosne kocie przepychanki na wszystkich możliwych meblach
wyprowadzanie kotów na taras w asyście Bigdoga, zachowującego się jak pies pasterski
przesadzenie kaktusów, które od przeprowadzki koczowały w pękniętej donicy
no i byłabym zapomniała
czytam sobie na fochu arcyciekawy artykuł
potem sobie ot tak wstępuję do biblioteki
i co ja paczę?
na półce książka
jakby na mnie czekała :)
dobrze, ze u Ciebie dobrze
OdpowiedzUsuńoj deszcz by sie przydal, nie: jest konieczny (takiej suszy chyba przez 1000 lat nie bylo)
pozdr
A