ale przynajmniej chłodniej...
wymęczona byłam upałem (jak wszyscy zresztą)
w dodatku impreza mi nie wyszła
zaplanowałam na gorący wieczór lekkie jedzonko i wino
a zaproszone dziewczyny przyniosły karkówkę na grilla, wódkę, chipsy i colę :(
zwarzyło mnie to, w ogóle nie przepadam za grillowaniem
zabolało, że prawie nikt nie chciał spróbować domowego rafaello z jaglanej kaszy
ale potem sobie pomyślałam, że w sumie powinnam chyba bardziej dostosować się do oczekiwań gości?
w ogóle ostatnio jakieś drobne życiowe drzazgi nakładają się na siebie
może po burzach się odmieni :)
Podlotka wróciła pełna wrażeń, niestety również niezbyt dobrych
w ośrodku było brudno, dzieci się skarżyły, a jedzenie podobno fatalne
na szczęście chwaliła konie, instruktorów i koleżanki :)
zobaczymy, co przyniesie nowy tydzień
Nowy tydzień ma te zaletę, że jest całkiem nowy:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia:*
no przecież, gruba kreska, czarna zasłona :) Podlotka się wykąpała a imprezę powtórzymy... :)
Usuń:)
Usuń