znowuż czas mnie goni, popędza i przygniata
wczoraj wspaniała impreza w krakowie
do pełni szczęścia brakowało jedynie wygranej
a kto dobrze paczył ten jadowitą z ekipą na trybunach mógł ujrzeć nieraz :)
w pracy nawał pracy - nie jestem do tego przyzwyczajona ;P
jutro wyjazd do Wrocławia
zabieram ze sobą sprzęt sportowy i na basen, nigdy nic nie wiadomo
może jaka zumba się trafi
bo na pewno trafią się urodziny Wielkiego Brata
i domowe pączki robione przez Dziewczynę Wielkiego Brata,
która jakoś nie może doczekać się przyzwoitego miana
ale może po powrocie przyjdzie mi coś do głowy.
Mam nadzieję, że nie zapiszę się w kronikach
jako najgorsza i najbardziej upierdliwa nieteściowa świata :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz