wtorek, 4 listopada 2014

jesień...

to nie tylko kolorowe liście

to także siwiuteńki staruszek
żebrzący pod apteką
w jednej drżącej dłoni plik recept
w drugiej pudełko na pieniądze


i Babcia leżąca na wieloosobowej szpitalnej dusznej sali
ze złamanym biodrem,
posiniaczona
bo wyrywa sobie kroplówki
(ma też na koncie nocne ucieczki, rozbiórkę mebli siekierą i próbę podpalenia)

obstąpiły ją dzieci, też już babcie i dziadkowie


nie jest łatwo zadecydować, co z Babcią
...



jesienią lubię chryzantemy i ogniska
i turlające się po parkach kasztany

ale dopadają mnie też myśli niewesołe
bo to taki czas refleksji
nie chcę zabrzmieć idiotycznie
ale czasem JEJ zazdroszczę
miłości bijącej z każdej linijki tekstu
i wiary
i tego, że jest gotowa

bo przecież każda z nas może się jutro nie obudzić lub zostać przejechana
albo zderzyć się ze ścianą i zostać roślinką

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz