poniedziałek, 15 lutego 2016

nieogarnięta jestem

rano wstawiłam miseczkę z mlekiem do lodówki zamiast do mikrofalówki
i kilka dobrych minut czekałam na podgrzanie, ziewając kotu do ucha
potem nabiłam sobie guza o drzwi szafy
chyba tak po łikendzie
wypełnionym spacerami i piękną pogodą
dobrym towarzystwem, jedzeniem i... winem

ładna pogoda zresztą niedługo się skończy
i zaraz wyjaśnię, dlaczego

otóż, przeprowadziwszy się, zrezygnowałam ze zmiany opon
do pracy mam niedaleko, w razie nagłego ataku zimy zawsze mogę podreptać
poza tym śniegu z roku na rok coraz mniej
jednak czasem trzeba gdzieś podjechać
i tak się jakoś składa, że jak MUSZĘ (i transportem publicznym się nie da),
to nagle, po całych dniach pięknej słonecznej pogody
zaczyna się śnieżyca,epoka lodowcowa zgoła
trwa to wszystko jakieś pół dnia i cudownie przechodzi
dwa razy przekładałam wizytę Podlotki u ortodonty
jutro mamy kolejną
więc spodziewam się najgorszego
(pomijam już fakt, że jeździmy do bratniego kraju, gdzie zimówki są obowiązkowe, więc ten, tego...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz