niedziela, 21 maja 2017

gdy coś łupie w kręgosłupie

sławne lumbago, znane z opowieści starych ciotek przy rodzinnych stołach
dopadło i mnie :)
cóż, taki pesel

okazało się, ze znakomite środki przeciwbólowe w saszetkach
dostarczone kiedyś pokątnie bez recepty przez oswojonego ortopedę
(tak, tego samego z którym będę miała zaszczyt odwiedzić wimbledon)
dla zasłużonych honorowych dawców krwi (to ja, to ja !!!!)
są darmowe
oto wielki dodatni plus oddawania krwi, poza innymi, mniej egoistycznymi :)

całkiem przyjemny plus trzydniowego zwolnienia lekarskiego
to możliwość poleniuchowania na tarasie w przepięknych okolicznościach rozszalałej barwnej przyrody...

  

akurat wyjątkowo dopisała pogoda, bo weekend mamy, że się tak delikatnie wyrażę, średni.  Spędzę go pewnie w piwnicy, drapiąc kolejne warstwy starej farby z drewnianej szafki, znalezionej na wystawkach :)

1 komentarz: