sobota, 6 maja 2017

brakuje mi pisania :)

ogarnęłam (jakież to poręczne wszystkookreślające i wygodne słówko, swoją drogą) się
wiosna jest deszczowa i taka brr
ale zdążyłam zagrać na otwartych kortach
ale nie na tych, gdzie pracował Tata
spotykam jego przyjaciół, jest łatwiej, gdy bliscy go wspominają
nie wiem, czy ta pogoda, to nie jego sprawka przypadkiem :)

mój czas ostatnio pochłaniają stare strupieszałe meble, pisałam o tym
wybrałyśmy się z taką samą jak ja świruską na wystawkę wielkich gabarytów do wsi sąsiedniej
łupy to szafka, taboret i krzesło
w chwilach zupełnie wolnych, których naprawdę mam niewiele
wycinam z dżinsu i sztruksu kwadraty
z których uszyję patchworkowe obicie
kto wie, może kiedyś uda mi się jakiś mebel sprzedać?

mam, nędzne wprawdzie i mgliste, ale jednak - widoki na nową pracę
szaleństwo, na pół etatu
fochman powiedział, że utrzymywać mnie nie będzie
no przecież, że będzie :)


1 komentarz: