środa, 16 września 2015

jadowita pocięta

żyję, chodzę :)
jelitówka okazała się atakiem woreczka, który i tak miałam wyciąć
jednak zaplanowane laparoskopowe wycięcie się przeplanowało w trakcie operacji - podobno to się nazywa konwersja - i zamieniło w brzuch rozcięty na pół
no przecież, nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem :)
jutro wyciąganie szwów, czternastu
(może wreszcie będę mogła założyć biustonosz?)
każdego dnia jest lepiej
sukcesem na dziś jest kilometrowy spacer, własnoręczne zawiązanie butów i spanie na prawym boku
do porażek zaliczam nadmierne oglądanie tv, czasem wręcz czuję, jak mózg zamienia mi się w gąbkę
całe szczęście że jest tak pięknie i ciepło
mogę się bujać na tarasie i patrzeć w chmury i drzewa
i czekać na kataklizm, czyli odwlekającą się wymianę okien



no i na razie nie poczytam kanionka, albowiem obawiam się pęknięcia...



3 komentarze:

  1. OMG, to dlatego taka przerwa!
    Zdrowiej planowo
    A

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, zdrowiej szybko!
    U mnie woreczek czeka sobie na wycięcie... kiedyś... ;)

    OdpowiedzUsuń