piątek, 15 listopada 2013

zgubny nałóg chlebowy

trzeba z tym skończyć.
pieczenie chleba z chrupiącą skórką i ziarnami okazało się proste.

okazuje się też niestety zgubne w skutkach - spędzanie wieczoru na mieszaniu ciasta, napełnianiu foremek, wyciąganiu chleba z piekarnika, wąchaniu go, po czym opychaniu się gorącymi kromkami weszło nam w nałóg.

a skutki  (poza poparzonymi palcami) łatwo przewidzieć.



tymczasem, ćwicząc sobie prawie co wieczór, lub biegając w niedzielny poranek, wyrobiłam sobie nawet coś w rodzaju mięśni na ramionach, które dumnie prężę przed lustrem, gdy nikt nie patrzy - nie chciałabym, żeby mi znów zanikły. Niestety, choć reszta człowieka mi wyraźnie smukleje i nabiera kształtów, brzuszysko pozostaje bez zmian - to 4-5 miesiąc półtorarocznej ciąży :)

całe szczęście, do mojej szafy wpadła pobuszować Józia i z czeluści wyciągnęła nabyty kiedyś i kompletnie zapomniany pas neoprenowy na talię właśnie. Wczoraj ćwiczyłam z Jillian Michaels i z pasem - i  może to w końcu da jakieś efekty i zniweluje choć trochę moje obżarstwo?

Poza tym czeka mnie wizyta w biurze podróży. Wybieranie miejsca wyjazdu na wakacje i planowanie pobytu to wieeeelka przyjemność :) 

ps
dokładam zdjęcie Józi, jak się układającej się w gorącym piecyku - ona też lubi pieczenie chleba :)




2 komentarze:

  1. półtorarocznej ciąży :)))
    Brawo za biegi i ćwiczenia! Ja 2 m-ce ze 3 razy w tyg. ćwiczę z Chodakowską i brzuszek spadł :)))
    Tylko przypadkiem nie rezygnuj z pieczenia chleba! :P a może rano piecz?

    OdpowiedzUsuń
  2. ostatnio się przerzuciłam na fitness blenders:)
    chyba po prostu lepiej się odżywiasz, ja jestem niewybrednym żarłokiem :(

    OdpowiedzUsuń