trzeba z tym skończyć.
pieczenie chleba z chrupiącą skórką i ziarnami okazało się proste.
okazuje się też niestety zgubne w skutkach - spędzanie wieczoru na mieszaniu ciasta, napełnianiu foremek, wyciąganiu chleba z piekarnika, wąchaniu go, po czym opychaniu się gorącymi kromkami weszło nam w nałóg.
a skutki (poza poparzonymi palcami) łatwo przewidzieć.
tymczasem, ćwicząc sobie prawie co wieczór, lub biegając w niedzielny poranek, wyrobiłam sobie nawet coś w rodzaju mięśni na ramionach, które dumnie prężę przed lustrem, gdy nikt nie patrzy - nie chciałabym, żeby mi znów zanikły. Niestety, choć reszta człowieka mi wyraźnie smukleje i nabiera kształtów, brzuszysko pozostaje bez zmian - to 4-5 miesiąc półtorarocznej ciąży :)
całe szczęście, do mojej szafy wpadła pobuszować Józia i z czeluści wyciągnęła nabyty kiedyś i kompletnie zapomniany pas neoprenowy na talię właśnie. Wczoraj ćwiczyłam z Jillian Michaels i z pasem - i może to w końcu da jakieś efekty i zniweluje choć trochę moje obżarstwo?
Poza tym czeka mnie wizyta w biurze podróży. Wybieranie miejsca wyjazdu na wakacje i planowanie pobytu to wieeeelka przyjemność :)
ps
dokładam zdjęcie Józi, jak się układającej się w gorącym piecyku - ona też lubi pieczenie chleba :)
półtorarocznej ciąży :)))
OdpowiedzUsuńBrawo za biegi i ćwiczenia! Ja 2 m-ce ze 3 razy w tyg. ćwiczę z Chodakowską i brzuszek spadł :)))
Tylko przypadkiem nie rezygnuj z pieczenia chleba! :P a może rano piecz?
ostatnio się przerzuciłam na fitness blenders:)
OdpowiedzUsuńchyba po prostu lepiej się odżywiasz, ja jestem niewybrednym żarłokiem :(