Oto nowa ja-ja-jadowita, baba z jajami, nie dziewka wszeteczna, której jeno fiuty na myśli, lecz tfardzielka, co się zowie, o myślach czystych i romansami żadnymi niezmąconych, w przyszłość jasnym wzrokiem wpatrzona; jedną ręką hantle dla zdrowotności ciała dźwiga, drugą stanikami w kominku pali, nowy swój manifest życiowy manifestując.
Faceci dla niej to bakterie, co równowagę higieniczną zaburzają, i już :)
pasuje ta Shania :)
Ale, jeśli chodzi o jaja, to Podlotka zadziwiona wielce, bo w jednym pudełku aż dwa się znalazły z dwoma żółtkami! Dziw nad dziwy. I, według Podlotki, podwójne posadzone smakowały ZUPEŁNIE INACZEJ, niż zwykłe. No, kto by pomyślał :)
I jeszcze, pochlastawszy się nowo naostrzonymi nożami i pooblepiawszy się plastrami, odkryłam, że praworęczną będąc, jaja na twardo obieram ręką lewą. Muszę popytać, jak to wygląda wśród ludzi :)
W odzyskiwaniu równowagi baaardzo pomagają czekoladowe babeczki, które piekłyśmy z Podlotką; mocno były czekoladowe, albowiem krwi na cel szlachetny upuściwszy 450ml dostałam (jak zwykle) czekoladę pośledniej jakości, jakoś spożytkować ją trzeba :)
Więc, pojadłszy tych babeczek całkiem sporą ilość, czuję się jak puszyście, czekoladowo i babeczkowo.
a jeśli już o dobrym jedzeniu mowa, to Fochman, na którego znienacka spadła zaległa gotówka, zaprosił nas (wiem, trochę to niefeministyczne) na niedzielny obiad do Czecha, i mówię Wam, kuleczki serowo czosnkowe, albo kosteczki serowe w sezamie i z miodem, to pyszności :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz