dookoła kaszle, gorączki, wlokące się przeziębienia i chrypki
podobno dużo zachorowań na zapalenie płuc
na razie się trzymamy, ale jak długo?
zakisiłam własną kapustę, ponoć jest najlepszym naturalnym probiotykiem
i źródłem witamin wszelakich
chciałam napisać słów kilka o moim odchudzaniu i jego efektach
ale nie umiem dostać się na własną zakładkę "walka z bebechem" :)
więc chyba napiszę zwykłego posta
bo w zasadzie już nie chcę chudnąć bardziej
więc proces mogę uznać za zakończony i to z sukcesem :D
wtorek, 24 lutego 2015
poniedziałek, 23 lutego 2015
rozmiar malejąco-rosnący
jakiś czas temu pisałam
o zmniejszonych o rozmiar szarych spodniach (z 16 na 14)
cóż, miło mi donieść, że musiałam znowu je zmniejszyć :)
a we Wrocławiu Gościnna pokazała mi outlet unisono
przedmiot mego pożądania, gdyż nigdy nie było mnie stać na ciucha z tego sklepu
a zawsze bardzo mi się podobały
więc, jak już znalazłam wieszak z resztkami wyprzedażowych resztek
to złapałam bez mierzenia i kupiłam bluzkę w rozmiarze... XS
w domu natychmiast zabrałam się do twórczej pracy
i powiększyłam bluzkę do rozmiaru M...
wiem, wiem, nie metka zdobi człowieka :)
o zmniejszonych o rozmiar szarych spodniach (z 16 na 14)
cóż, miło mi donieść, że musiałam znowu je zmniejszyć :)
a we Wrocławiu Gościnna pokazała mi outlet unisono
przedmiot mego pożądania, gdyż nigdy nie było mnie stać na ciucha z tego sklepu
a zawsze bardzo mi się podobały
więc, jak już znalazłam wieszak z resztkami wyprzedażowych resztek
to złapałam bez mierzenia i kupiłam bluzkę w rozmiarze... XS
w domu natychmiast zabrałam się do twórczej pracy
i powiększyłam bluzkę do rozmiaru M...
wiem, wiem, nie metka zdobi człowieka :)
wtorek, 17 lutego 2015
z poślizgiem :)
raportuję, że było bardzo bardzo miło
Dziewczyna Wielkiego Brata zyskała miano Gościnnej
bo nas zacnie gościła, karmiła i oprowadzała
codziennie były lody
były też domowe pączki, bo trzeba Wam wiedzieć, że Gościnna przesmacznie gotuje
i wskutek powyższego kościsty na maminym wikcie Wielki Brat wyhodował brzuszek
(ale ja sobie tłumaczę, że zmężniał po prostu)
był świetny fitness
i tramwaje
i bieganie po wyspach
i mosty
i katedra
i oczywiście wyprzedaże
i lumpeksy
i mam nadzieję, że uda mi się wybłagać jeszcze niejedno zaproszenie, bo mnóstwo atrakcji nas ominęło :D
a tu proszę test na spostrzegawczość - ile piłeczek widać na zdjęciu?
Dziewczyna Wielkiego Brata zyskała miano Gościnnej
bo nas zacnie gościła, karmiła i oprowadzała
codziennie były lody
były też domowe pączki, bo trzeba Wam wiedzieć, że Gościnna przesmacznie gotuje
i wskutek powyższego kościsty na maminym wikcie Wielki Brat wyhodował brzuszek
(ale ja sobie tłumaczę, że zmężniał po prostu)
był świetny fitness
i tramwaje
i bieganie po wyspach
i mosty
i katedra
i oczywiście wyprzedaże
i lumpeksy
i mam nadzieję, że uda mi się wybłagać jeszcze niejedno zaproszenie, bo mnóstwo atrakcji nas ominęło :D
a tu proszę test na spostrzegawczość - ile piłeczek widać na zdjęciu?
poniedziałek, 9 lutego 2015
nie nadążam
znowuż czas mnie goni, popędza i przygniata
wczoraj wspaniała impreza w krakowie
do pełni szczęścia brakowało jedynie wygranej
a kto dobrze paczył ten jadowitą z ekipą na trybunach mógł ujrzeć nieraz :)
w pracy nawał pracy - nie jestem do tego przyzwyczajona ;P
jutro wyjazd do Wrocławia
zabieram ze sobą sprzęt sportowy i na basen, nigdy nic nie wiadomo
może jaka zumba się trafi
bo na pewno trafią się urodziny Wielkiego Brata
i domowe pączki robione przez Dziewczynę Wielkiego Brata,
która jakoś nie może doczekać się przyzwoitego miana
ale może po powrocie przyjdzie mi coś do głowy.
Mam nadzieję, że nie zapiszę się w kronikach
jako najgorsza i najbardziej upierdliwa nieteściowa świata :)
wczoraj wspaniała impreza w krakowie
do pełni szczęścia brakowało jedynie wygranej
a kto dobrze paczył ten jadowitą z ekipą na trybunach mógł ujrzeć nieraz :)
w pracy nawał pracy - nie jestem do tego przyzwyczajona ;P
jutro wyjazd do Wrocławia
zabieram ze sobą sprzęt sportowy i na basen, nigdy nic nie wiadomo
może jaka zumba się trafi
bo na pewno trafią się urodziny Wielkiego Brata
i domowe pączki robione przez Dziewczynę Wielkiego Brata,
która jakoś nie może doczekać się przyzwoitego miana
ale może po powrocie przyjdzie mi coś do głowy.
Mam nadzieję, że nie zapiszę się w kronikach
jako najgorsza i najbardziej upierdliwa nieteściowa świata :)
poniedziałek, 2 lutego 2015
w ciemnogrodzie
nie wiem, czy to spowodowane jest wiekiem, ale zauważyłam ostatnio, że obrastam w przedmioty
z którymi, mówiąc delikatnie, czuję osobliwą więź
mają mnie chronić ode złego, tudzież zapewniać dostatki
kilka tygodni chodziłam ozdobiona gumeczką z pozłacaną agrafeczką w charakterze bransoletki
(wielką uciechę miała z niej Józia - zamiast trącać mnie o wschodzie słońca wąsem, zahaczała pazurem i strzelała gumeczką w przegub), dwa dni temu zauważyłam, że jej nie mam
i straszliwie się zdenerwowałam, że mi amulet przepadł
po czym zorientowałam się, że mam pełno innych amuletów, a gumeczki nie noszę od trzech tygodni co najmniej i żyję
ale ruszyłam z autoanalizą i:
pisałam jakiś czas temu o zielonym oku
portfel (czerwony, oczywiście) cały wypchany - i to bynajmniej nie dolaramiiii - lecz figurkami słonia, anioła, żaby, mam też jakieś dziwaczne monety, w tym jednogroszówka, którą osobiście wydłubałam ze służbowej niszczarki, bo utknęła blokując urządzenie (co akurat nie jest dziwne, bo to była niszczarka do papieru ;P)
jest jeszcze sprawa kolczyków
otóż - kilka lat temu, na swoje okrągłe urodziny, dostałam od koleżanek z pracy prezent, złote kolczyki. Nosiłam je nieprzerwanie przez chyba 2 lata, i trzeba trafu, że kiedyś ktoś mi powiedział, że chyba już tych kolczyków nie zmienię, chyba że na swój pogrzeb. Wiem, głupie, ale... stoi mi to w uszach, swędzi, jątrzy, gryzie i - boję się zdjąć te cholerne kolczyki.
Czy powinnam się leczyć już?
z którymi, mówiąc delikatnie, czuję osobliwą więź
mają mnie chronić ode złego, tudzież zapewniać dostatki
kilka tygodni chodziłam ozdobiona gumeczką z pozłacaną agrafeczką w charakterze bransoletki
(wielką uciechę miała z niej Józia - zamiast trącać mnie o wschodzie słońca wąsem, zahaczała pazurem i strzelała gumeczką w przegub), dwa dni temu zauważyłam, że jej nie mam
i straszliwie się zdenerwowałam, że mi amulet przepadł
po czym zorientowałam się, że mam pełno innych amuletów, a gumeczki nie noszę od trzech tygodni co najmniej i żyję
ale ruszyłam z autoanalizą i:
pisałam jakiś czas temu o zielonym oku
portfel (czerwony, oczywiście) cały wypchany - i to bynajmniej nie dolaramiiii - lecz figurkami słonia, anioła, żaby, mam też jakieś dziwaczne monety, w tym jednogroszówka, którą osobiście wydłubałam ze służbowej niszczarki, bo utknęła blokując urządzenie (co akurat nie jest dziwne, bo to była niszczarka do papieru ;P)
jest jeszcze sprawa kolczyków
otóż - kilka lat temu, na swoje okrągłe urodziny, dostałam od koleżanek z pracy prezent, złote kolczyki. Nosiłam je nieprzerwanie przez chyba 2 lata, i trzeba trafu, że kiedyś ktoś mi powiedział, że chyba już tych kolczyków nie zmienię, chyba że na swój pogrzeb. Wiem, głupie, ale... stoi mi to w uszach, swędzi, jątrzy, gryzie i - boję się zdjąć te cholerne kolczyki.
Czy powinnam się leczyć już?
Subskrybuj:
Posty (Atom)