niedziela, 29 września 2013

jadowita gruszkowa



pl.wikipedia.org

zapomniałam, zapomniałam kompletnie, że jak moja mama coś wymyśli, to nie haczyk w tym tkwi zazwyczaj, tylko kotwica i to od titanica co najmniej, zapomniałam.

gruszkami mnie skusiła bo przepadam

więc te gruszki sobie rosną piękne soczyste i dojrzałe u znajomego na wsi gdzieś tam.

trzeba się tylko umówić i je zebrać

skończyłam w niedzielny zimny jak cholera poranek, na czubku sześciometrowej cholernie chwiejnej drabiny, zrywając twarde jak kamień i wielkie jak orzechy owoce

dodatkowo pod gruszą drobnymi kroczkami przemieszczał się ów znajomy, wpychając mi grabie, którymi miałam sobie przyciągać gałązki, a których nie miałam gdzie trzymać, chyba w zębach. Właściciel drzewa jest równie głuchy jak ja i nie słyszał, że mu mówię piąty raz, że bardzo dziękuję za grabie, że nie potrzeba. Wkoło spacerowała moja zadowolona z poranka rodzicielka, pokrzykując co chwila, w którą stronę mam sięgać i co ominęłam, i lekceważąc, że jak się wychylę jeszcze bardziej w lewo, to po prostu spadnę, a pionu drabiny pilnował ucieszony całością przedstawienia Fochman, który gruszek nie lubi, ale obiecał, że będzie zrywał, a potem wykpił się, że jest za ciężki, bo "nie zauważył", że drabina ma limit.


a ja się boję drabin. to znaczy, wejść mogę dowolnie wysoko, ale ze schodzeniem mam problem :)

Gruszki mają podobno tydzień dojrzewać. Będę produkować dżem. I kompot. I suszyć może.

Na razie niedojrzałe gruszki turla Józia.

4 komentarze:

  1. Gruszki - bardzo lubię. Przywiozłam sobie od rodziców skrzynkę, część w mieszkaniu, a część dojrzewa w piwnicy. Oraz jabłka, też z tych dojrzewających. Zauważyłam, że właściwie ja to zjadam, inni w domu co jakiś czas skubną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubie czytac Twoje historie :-)
    pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń