wtorek, 17 września 2013

obczajanie


Obczajamy się z Józią wzajemnie. Józia najsampierw spowodowała tajemnicze zniknięcie pięciu kocich zabawek a następnie kabelka od aparatu, z czego wniosek, że dba o prywatność i nie publikowanie swojego wizerunku. Wyszłoby na jaw, że:
- bezwstydnie wygrzewa się przy kominku w towarzystwie odzianych w różowe skarpety stóp smarkającej Podlotki,
- tył psa jest dla niej źródłem nieustającej radochy, a przód psa oswaja się powoli,
- że własne jedzenie i własna woda jest beznadziejna (nawet, jeśli obsługa wsypie w celach badawczych DOKŁADNIE TO SAMO do obu misek) i trzeba żarcie i picie podkradać psu,
- tarza się z rozkoszą w ciuchach Podlotki przygotowanych do wystawienia, których zdjęcia są na aparacie właśnie, i nie sprzątnę ich dopóki nie wiem, czy zdjęcia wyszły.

Józia obczaja też podwórze, ale nieśmiało.

Ze spraw innych odnotuję dzień zaburzonej motoryki, w którym stłukłam dwa szklane cosie i rozbiłam na podłodze jedno jajko będąc trzeźwa.

Byłam także na imprezie pracowniczej, na której niczym szczególnym się nie wsławiłam, w przeciwieństwie do imprezy sprzed dwóch lat chyba, na której wygrałam konkurs wbijania gwoździa w pieniek i przez miesiąc tytułowana byłam Królową Gwoździa. Mam wrażenie, że wbijałam ów gwóźdź siekierą, ale chyba byłoby idiotyzmem dawać siekierę osobie tak pijanej, że widziała dwa gwoździe i waliła pomiędzy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz