Dom zarasta brudem, pleśnią i pajęczyną, obiady z puszki albo suchy chleb, zwierzęta piszą donosy o złym traktowaniu do Rzecznika Praw Zwierząt a dzieci do Rzecznika Praw Dziecka - trwa US Open :)
Pisałam już, że lubię Stana W.
jak to ładnie określił któryś z komentatorów eurosportu, wielbiciele Rogiego mogą schować chusteczki - oto jego godny następca wychodzi z cienia. Stan pokonał wczoraj Andy Murray'a, a niektóre jego zagrania chętnie uczciłabym podskokami, gdyby nie to, że leżałam jak mumia na fotelu...
albowiem, zdegustowana nieudolnością publicznej służby zdrowia w kwestii mojego biodra udałam się do fizjoterapeuty.
Dawno mnie nikt tak nie sponiewierał. Manualnie :)
Gdy Pan Męczyciało zasugerował, że powinnam przestać grać, odpowiedziałam bez zastanowienia, że nie ma takiej opcji. Na co on, że bardzo się cieszy, bo stali klienci to stały dochód :)
Jest też możliwa inna przyczyna moich problemów i tego na razie będę się trzymała. Optymistycznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz