Trudno jest kupić pralkę - za duży wybór, za małe środki.
Trudniej namówić opornego Fochmana, żeby wymienił zaworek doprowadzający wodę i zamontował całość, bo wzywanie fachowca na zadupie kosztuje i trwa. Musiałam mu wsiąść na ambicję i skłamać, że do tej czynności jest kolejka chętnych POLSKICH HYDRAULIKÓW,
w dodatku za zapłatę w naturze (pominęłam dyskretnie, że po prostu zadzwoniłam do Taty :)); jeszcze i tak nie wiadomo, co wyjdzie z tego majsterkowania ... (okaże się późnym popołudniem, a Tata w razie porażki czeka w gotowości z kluczami i konopiami, cokolwiek by to nie znaczyło)
Najtrudniej jest wtłoczyć przytomnego i całkiem ruchliwego kota w kubraczek ochronny, który został zdjęty do wyprania. Zdaje się, że okaże się to NIEMOŻLIWE.
Tak czy owak, mam nadzieję spędzić łikend obwieszając świeżutkim i pachnącym praniem okoliczne płoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz