poprosiłam o przycięcie końcówek, grzywki i skrócenie tyłu. Zostałam poproszona o zdjęcie okularów i oddałam się typowej w tym miejscu dyskusji o pogodzie.
Po włożeniu okularów ujrzałam coś... czego nie potrafię nawet opisać. Cóż, w grzywce pod garnek jest mi WYJĄTKOWO NIE DO TWARZY.
uch.
grzywkę dało się przystrzępić.
a włosy odrastają, na szczęście.
Józia, po zabiegu, w gustownym czerwonym kubraczku terroryzuje domostwo. Zajęła wczoraj łóżko Podlotki, drąc japę przy każdej próbie położenia się doń prawowitej właścicielki. Podlotka zatem spała z nami. W nocy terrorystka uznała, że u nas cieplej i ułożyła się w zagłębieniu mojej pachy, protestując gwałtownie za każdym razem, gdy próbowałam zmienić pozycję. Skutkiem tego jest wykręcone ramię, okropne sny o ukrywaniu się w szafie przed faszystami (czytam aktualnie książkę M. Edelmana) i ogólne rozbicie, pogorszone jeszcze po spojrzeniu w lustro i ujrzeniu rozczochranych rozpaczliwie krótkich kosmyków.
Oby do wiosny...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz