poniedziałek, 3 marca 2014

jawnik

jadowitą ujrzeć w sobotnie popołudnie, zasmarkaną i kaszlącą, z mocno zredukowanym i sterczącym na wszystkie strony włosem, popylającą z grabiami i taczkami po kortach oznacza...

że rychło spełnią się marzenia o grze na wolnym powietrzu, idzie wiosna, zielenią się drzewa, a koty będą radośnie drzeć japy.


a, że jadowita obiecała ojcu swemu, że dłubać na kortach pomoże, to swój tyłek pokaźny przywlekła, choć baardzo wolała leżeć w łóżku i popijać nalewkę z malin. Jadowita zakatarzona jest wybitnie niefajna. Kwęka, jęczy, kicha donośnie przez pół nocy, smarka przez drugie pół i ma dziwne zachcianki żywieniowe, rujnujące wszystkie zasady dotyczące wdrażania zasad, w zasadzie.

Orzeszki o 22? czemu nie?

Poza tym, był tłusty czwartek,  więc sami rozumiecie, że ten tydzień należy uznać za stracony. Pod wieloma względami.

Wracam do łóżka.

6 komentarzy:

  1. Zdrowia zycze
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. całe szczęście walka z katarem zazwyczaj kończy się powodzeniem :) dziękuję :)

      Usuń
  2. Niestety w tłusty czwartek też sobie pozwoliłam. Cztery pączki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też cztery, ale domowe :) nie wiem czy takie nie liczą się podwójnie ;P

      Usuń
  3. A ja sobie pozwoliłam 3/4 pączka z różą i wcale nie żałuję. A fałdy mam do oddania, a nikt nie chce ;--)
    Za to jutro kto lubi może się umartwiać, jest okazja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo sobie pysznie pozwoliłaś, to co masz żałować.

      jeśli chodzi o fałdy... Kobieta dzwoni do koleżanki: kochana, jak te reklamy kłamią... już trzeci tydzień smaruję brzuch ludwikiem, a tłuszcz nie znika!!

      Usuń