wtorek, 4 marca 2014

potrzeba matką... czyli do czego mogą służyć książki

wysmarkała jadowita co miała wysmarkać i poczuła potrzebę ruchu - którą czuje dość często, zresztą.

Natchnęło jadowitą na oldskulowy step-aerobik, ale bieda, bo stepu brak. Ale od czego zarzucony gratami strych?

Pudełko po tvnowejgeneracji posłużyło za bazę, mając prawie odpowiednią wysokość i prawie odpowiednie wymiary.

Wypchane literaturą akwariową i rosyjską s-f, usztywnione deską - sprawdziło się znakomicie :)



ps.
czy ktoś zna bardziej przygnębiające i depresyjne książki niż te autorstwa Elfriede Jelinek? Są STRASZNE. i, niestety, wciągają, jak bagienko jakieś.

a Orhan Pamuk muzeum niewinności? Rany, jak można LATAMI siedzieć i oglądać telewizję z rodzicami "ukochanej", która najwyraźniej robi go w bambuko? albo LATAMI wąchać klamkę której dotykała??!!

czytam teraz cegłę, niecałe 700 stron grubego papieru. Strona pierwsza, przypis. Na końcu książki. Przerzucam 699 stron, czytam, wracam do strony pierwszej. Strona pierwsza, następny przypis. Przerzucam 699 stron, upewniam się, wracam do strony pierwszej. Strona pierwsza, piiip, następny przypis. Piiip, przerzucam 699 stron, wracam, piiiip. usiłuję czytać dalej.Widzę, że strona poniżej roi się od przypisów.


piiiiiiiiiiiiiiiiiiip

no kto to wymyślił ?!?!?!? 



 

2 komentarze:

  1. Amerykańska moda:) U nas częściej przypisy robi się na dole strony i słusznie:)
    Ja stosik książek mam pod prawą nogą, żeby odciążać udo, siedząc przy komputerze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! bardzo dziękuję za podpowiedź - Podlotka nie ma podnóżka do gry na gitarze :D

    OdpowiedzUsuń