to dzieją się rzeczy ciekawe.
Bigdog, nauczony doświadczeniem, szuka spokojnego kąta z dala od miotły, i z wielkim wyczuciem przenosi się tam, gdzie nawiedzona (chwilowo!) Pani zdążyła już posprzątać. Gdy wyczuje, że obiegłam już wszystkie pomieszczenia, wyłazi i rozwala się na środku pokoju lub przejściu, jak to ma w zwyczaju. Ostatnio łypie ze zgorszeniem spod oka - albowiem dla Józi sprzątanie to impra. Skacze na miotłę, wozi się na mopie, wpada z rozpędu w zebraną i zostawioną na chwilkę kupkę śmieci, rozrzucając ją po całym pomieszczeniu, baaaaardzo lubi wpadać w poślizg na świeżo umytej podłodze, lekceważąc powagę sytuacji oraz potępiające spojrzenia Bigdoga.
Chyba za rzadko mam wenę do sprzątania.
*plik, który zamieściłam z Youtube, jest niestety ucięty przy końcu, nie znalazłam lepszego. Ale piosenka mimo wszystko przednia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz