siedzimy, biurwy z powołania lub przypadku, stukamy w klawiaturki, radio szemrze
leci piosenka
- a, to ten śpiewa, ten co powiedział o swojej żonie, że jest fretką - odzywa się znienacka A.
- nie, on właśnie powiedział, że NIE JEST fretką - sprostowała z naciskiem O.- to znaczy, nie fretką tylko tym, no...
- norką? - podpowiadam usłużnie
- ...surykatką!
- ale dlaczego nie jest? - dopytuje się M., najstarsza i najmniej zorientowana w zawiłościach uczuciowych aktualnych gwiazd ekranu
- bo mu dzieci rodziła. Dwa razy - błysnęła wiedzą O.
- i tak jej wymyśla? I to publicznie? nieładnie, powinien okazać więcej szacunku - M. kręci głową z niesmakiem.
- Z egzotycznych zwierząt, to chciałabym taką kolorową papugę - wtrąca się znienacka S.dotąd przewracająca w skupieniu jakieś pożółkłe papierzyska - albo gekona, bo zjada komary. Ale najlepszy i tak jest pies.
I z tym się wszystkie zgadzamy.
No ba, pewnie, ze najlepszy...:) Chociaz koty tez niezgorsze:)
OdpowiedzUsuńChyba że akurat jest 5 rano i mają ochotę pobiegać po Twojej głowie :) wtedy wolę psa :D
Usuń