zdaje się, że najpierw było „omatko, omatko, omatko” i w
takim mniej więcej nastroju wsiadłam w piątek do autobusu – szarpana
wątpliwościami, że wyrodnie dziecię nieletnie zostawiam na pastwę, a sama udaję
się zażywać rozrywek i przyjemności (?!), żegnana wyrzutami rodzicieli (a na co
Ci to?), usiłująca jeszcze po drodze przyswoić conieco fachowej wiedzy.
zdaje się, że zobaczywszy ciemny i ponury (pomimo
fantastycznej słonecznej pogody) ślepy zaułek na krakowskim Kazimierzu, w
którym miał być zlokalizowany hotel, na który było mnie stać, prawie się
rozpłakałam. Przy recepcji dowiedziałam się, że w pokoju oprócz mnie, matki
dzieciom, kobiety z rozstępami i zmarszczkami (i zbliżającą się wielkimi
krokami miesiączką), ceniącej sobie już nieco pewną kameralność, jeśli chodzi o
codzienną higienę, będą spać czterej
panowie – Włoch, Japończyk, Ukrainiec i Polak. Jak w kawale, ale mnie nie było
do śmiechu.
zdaje się, że od panicznego biegu przedsiebiedokądkolwiekbyledalejstąd
powstrzymał mnie wrodzony optymizm, przytłaczający ciężar torby oraz myśl o zapisanym w
telefonie numeru pewnej osoby której
wprawdzie jeszcze nie znałam, ale czułam że w razie czego…
I to przeczucie było dobrym przeczuciem, o czym później
wróciwszy w nocy ujrzałam mój tajemniczy zaułek tętniący
życiem – za szarymi ścianami schowana była najwyraźniej popularna knajpka, a w
pokoju, w poświacie księżyca pobłyskiwały na łóżkach stopy. Rano objawiła mi
się twarz Japończyka, który spał obok, a Włocha jedynie słyszałam, bo donośnie
chrapał. Reszty męskiego towarzystwa nie miałam okazji oglądać - w czasie mojej nieobecności się wynieśli. Byłam nieco otumaniona, w końcu przeżyłam tę noc w
nienaruszonym stanie, zaczęłam się jednakże zastanawiać, czy nie jest to
swoistą porażką.
Naszła mnie także refleksja, że spędzenie nocy POD całkiem
przystojnym Włochem nie jest jednoznaczne z nocą upojną. Włochowi następnego
dnia usiłowałam wytłumaczyć, machając rakietą, czego się uczę, ale chyba w końcu
dobitnie mu wyjaśniłam, że chcę być krzesłem…
cdn
zmyslasz (?)
OdpowiedzUsuńA
ale w czym zmyśla? Była pod Włochem, bo łóżko było piętrowe:P
Usuńto akurat proste bylo :-)
Usuńnie moge uwierzyc, ze TAKIE hotele funkcjonuja w XXI wieku, w centrum Europy, w MOIM KOCHANYM Krakowie!
historia jak z Bagladeszu ;-)
A
'n' Bangladeszu
Usuńhotel jest hostelem, śpi w nim mnóstwo studentów i turystów, którzy wybierają wygodny i czysty nocleg za 30 złotych a nie apartament za 200, a mój szok wynika raczej z zaawansowanego wieku i zwykłego nieobycia:) gdybym miała skorzystać raz jeszcze, zrobiłabym to bez wahania. Nie wiem natomiast, jak jest w Bangladeszu...
UsuńCzyli podsumowując - pod Włochem byłaś krzesłem :P ;))
OdpowiedzUsuńi to jest całkiem sensowna puenta, muszę przyznać :)
UsuńBędę nocować w hostelu w Gdańsku - ale wybrałam pokój "pojedynczy" ( i tak wychodzi taniej niż hotel...)
OdpowiedzUsuńNie odważyłam się zarezerwować miejsca w pokoju wieloosobowym :)
Przyznaję, że moja chęć przygody zaprowadziła mnie nieco za daleko :) ale - mam co wspominać :D
OdpowiedzUsuń