piątek, 7 grudnia 2012

mróz :)

i nos odpadał w trakcie biegania... :) Za kilka dni okaże się, czy sport w temperaturze -8 to zdrowie. Truchtając nadwiślańskimi wałami napotkałam narciarza biegowego, co mi przypomniało, że moje nowiutkie narty i takież buty czekają na strychu od wiosennych wyprzedaży i pewnie bardzo chcą być wypróbowane.Oby do środy :) nawet nie pamiętam jakiej były marki... Niemniej jednak bieganie podoba mi się coraz bardziej. Niestety - efektów w postaci zmniejszenia opony brak. Bo nie trzeba chlać nalewek i pożerać ciastek, niestety. Tyle przyjemnych rzeczy mnie omija, że jedzeniem sobie nadrabiam.

jeden łociec z grupy agi wyraził zainteresowanie wspólnym bieganiem.

hmm

przyzwyczaiłam się do samotnego sapania i machania rękami i dziwnych podskoków czasami. -  z kimś będzie mi głupio. W dodatku urodą nie grzeszy :D Muszę to przemyśleć.


Cieszę się, ze zaraziłam towarzystwo lepiejami. Chodzą za mną cały czas :)
Bo przecież

lepiej mieć spuchnięte wary
niż skarpety nie do pary...

czyli kompletnie od czapy ma być :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz