poniedziałek, 15 maja 2017

nadeszła!



wiosna, jak się patrzy
to znaczy, że kotów ni ma nocami, rano wracają rozczochrane, mokre i brudne
jedzą i pakują się do ciepłych jeszcze łóżek
w ogrodzie szał kolorów azalii i rododendronów
sypnęło też propozycjami różnorakich wyjazdów i turniejów
na co krzywo patrzy fochman
więc musiałam z tego i owego porezygnować, zresztą, bez zbytniego żalu
bo częściej doceniam urok leniwego leżenia na tarasie z Podlotką i gapienia się w niebo
w przerwach pomiędzy ucieraniem kogla-mogla
miałam w pierwszy weekend czerwca jechać do Pragi, odwołałam
bo spotkała mnie rzecz niesamowita
oto zostałam zaproszona na cały jeden dzień na Wimbledon
więc w czerwcu zostaje „tylko” moja wielka wyprawa za ocean, a w lipcu święto tenisa
oczywiście, nie obyło się bez łez, bo któż bardziej zasłużył na wyjazd na Wimbledon, niż Tata?

po drodze jeszcze kilka biegów, ale martwi mnie trochę mój stan przygotowania, a raczej nieprzygotowania do półmaratonu
to było moje noworoczne postanowienie, hmm

4 komentarze:

  1. Prawda, ze z wiosna wszystko wydaje sie lepsze?!
    Dobrze, ze dobrze sie u Ciebie dzieje.
    Ale nieco sie pogubilam: o ktory Wimbledon chodzi (ze za ocean trzeba sie przeprawic)?
    Pozdr
    A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za ocean się przeprawiam w czerwcu, na wimbledon w lipcu, ale tylko na jeden dzień :)

      Usuń
  2. PS
    ja rozumiem: zabezpieczenia itd, ale to jest straszne okropienstwo ta weryfikacja obrazkow :-@

    OdpowiedzUsuń