wtorek, 20 października 2015

niebieżnia

zaglądam czasem na taką graciarnię, pisałam kiedyś o tym
(nabywam tam przepiękne kieliszki i takie tam)
zobaczyłam wciśniętą w kąt, zawaloną różnościami, małą, zgrabną bieżnię
składana, w doskonałym stanie, czyściutka, niedroga, no przecież
pomyślałam, biorę
ale coś mnie ostrzegło, żeby sprawdzić parametry tego modelu
i całe szczęście
bo bieżnia bynajmniej nie była bieżnią...

:D

2 komentarze:

  1. :-D
    rewelacyjna anegdota (cos podejrzewam, ze to efekt weny literackiej a nie rzeczywistosci ale i tak nie umniejsza to jej rewelacyjnosci)
    a spodni nie prasujecie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm, niestety, naprawdę myślałam, że to bieżnia :) trochę mnie tylko dziwiły te wieszaki z przodu... a Fochman na szczęście nie chadza w garniturach ;D

      Usuń