jakieś 2 godziny temu cieszyłam się, że jest piątkowe
popołudnie, ponure i deszczowe, ale jednak piątkowe popołudnie, że przede mną
cały weekend, i co? ano jest poniedziałek. Dziecko młodsze pojechało na
wycieczkę, a my spędziliśmy czas z Fochmanem - licząc, mierząc kubatury i metry,
oraz kombinując czy okna wymieniać czy może jednak poddać renowacji, bo porządne. Acha, jeszcze wcinając lody. Czy ktoś
widział uciekający weekend? albo chociaż niedzielę, która przeleciała w
okamgnieniu, pozostawiając mnie na dodatek z szarpiącymi trzewia wątpliwościami
odnośnie dokonanego wyboru głowy tego biednego państwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz