Robię swoje.
Chociaż, jak się tak dobrze zastanowić, to robię dużo więcej, niż "swoje"
W pracy jakiś gigantyczny pomór, ciąże i złamania, na dodatek sezon urlopowy w pełni. Nie wiem, w co ręce włożyć i staram się zachować spokój.
i robić swoje :)
A, pierwszy turniej - oficjalny, zapłacony - za mną! Żyję i nie było tak źle :)
Sędziowałam dorosłych facetów, a numerki zrobiłam sobie bardziej pod dzieci (takich turniejów jest więcej) - z Myszką Miki na odwrocie. Panowie mieli bezcenne miny przy losowaniu :D
muszę się ogarnąć czasowo. święta tuż-tuż, w domu brudno, potraw świątecznych brak, a przed nami perspektywa weekendu w Zakopanem...
jakoś będzie.
dobrze będzie :-)
OdpowiedzUsuńinaczej być nie może :)
OdpowiedzUsuń