Jakoś się trzymałam, rozkleiłam się jak kretynka w kwiaciarni, zamawiając wiązankę. Głupio.
Młody sam z siebie wbił się w garniak, co dla fana glanów jest poważnym wyczynem. W dodatku powiedział coś konkretnego na temat swojej zamglonej przyszłości, jakbym zobaczyła malutkie światełko w dłuuugim tunelu. Nic nie będę mówić, żeby nie zapeszyć, bo ta zabłąkana życiowo istota też w końcu może się jakoś ustabilizować, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz