sobota, 24 listopada 2012

40 kilo cierpliwości


Noc (chyba).

Do świadomego umysłu dobija się tupanie psa. Ale nie układa się przy łóżku.

Czuję liźniecie w łokieć. Potem w policzek, i to już jest za wiele.

Uchylam oko - ciemno.

Pytam, czego chce? Zazwyczaj, jak chce wyjść, to popiskuje. Nie chce.

Więc czego chce ??? Liźnięcie. Uch. Zapalam lampkę. Pies i jego wielkie smutne oczy mówią "zrób coś"!!!

Pacze. I oczom zaspanym nie wierzę - u psiego ogona wisi... kot.

Z czego ten pies jest zrobiony, jak rany, przecież machnięcie ogonem załatwiłoby sprawę?!

Uśmiecham się wrednie - chcesz kiełbaski, pieseczku ?

Ha !






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz